Nie ma etapów innych niż przejściowe

Uważne wsparcie

Gdybyśmy sami zachowywali stałość. Gdyby w ogóle było coś stałego. Moglibyśmy z kieszeni wyciągnąć mapę i nawigować według niej. Ale nie. Świat jest zmienny i migotliwy jak ocean. Jest pełen niespodzianek.

Bojąc się zmian, szukamy stałości. Na przykład klasyczna psychologia przyjmuje, że osobowość każdego człowieka jest właściwie niezmienna. Do jej opisu i interpretacji opracowano kwestionariusze takie jak OCEAN (openness, conscientiousness, extraversion, agreeableness, neuroticism – otwartość, sumienność, ekstrawersja, ugodowość, neurotyczność).
Takie pojęcia, jak osobowość czy charakter, zakładają poczucie stałości. Jeden łatwo się denerwuje, drugi jest ambitny, a trzeci umie cierpliwie czekać na swoją okazję. Trochę jak w horoskopach: Ryby takie, Baran owaki. Kwestionariusze pomagają nam przyszpilić się na wielkiej tabeli osobowości. Ale, po pierwsze, polegają na ankietach, a nasze umysły z wielką biegłością kłamią same sobie, a po drugie – nasza osobowość jest raczej procesem niż rzeczownikiem. Tak. To już raczej jesteśmy czasownikiem.

Chciałbyś dowiedzieć się więcej? Koniecznie przeczytaj artykuł: Najlepsze jeszcze przede mną. Jak kocha dojrzała kobieta?

Jesteśmy w drodze

Kiedy bowiem wchodzimy na wewnętrzną drogę, taką jak terapia albo medytacja, przy bliższym poznaniu sami dla siebie okazujemy się zmienni. To spostrzeżenie może nas zaskoczyć. Zobaczenie wewnętrznej zmienności nie przychodzi samo. Wymaga pracy, wymaga nabrania pewnej biegłości w sztuce introspekcji.
Zmienia nas każde przeżyte doświadczenie. Jako dzieci podlegamy wychowaniu przez rodziców. Potem wieloletnia tresura edukacji. Wreszcie dorosłość, doświadczenie pracy, tworzenie rodziny. Zmienne okoliczności życia wywołują zmiany w naszym wnętrzu. Te zmiany przychodzą nam bezproblemowo, dopóki są zmianami na lepsze. Więcej siły, więcej władzy, więcej wiedzy, więcej więzi, więcej pieniędzy.
Zmiana na lepsze jest łatwa do przyjęcia. Prawdziwym wyzwaniem jest zgoda na zmianę na gorsze.
Czas na to przychodzi najczęściej w środkowym okresie dorosłości. Lata zbyt intensywnej pracy odchorowujemy wypaleniem zawodowym. Zaczynamy przeżywać depresje. Orientujemy się, że pijemy trochę za dużo alkoholu. Nasi rodzice umierają. Nasze dzieci wyfruwają z domu i zostajemy sami ze sobą, a to, co widzimy w lustrze, nie zawsze jest dla nas przyjemne.
Lustro można rozumieć metaforycznie, ale można je także rozumieć dosłownie. Kobiety szczególnie trudno przeżywają zmniejszanie się atrakcyjności w czasie utraty płodności. Cały miliardowy przemysł kremów odwracających bieg czasu i farb ukrywających siwiznę utrzymuje się z niezgody na tę utratę. Mężczyznom starzeć się łatwiej. Utrzymujemy się na rynku płodności właściwie do końca życia.
„Cała rzeczywistość to strata” – zauważył Cormac McCarthy. A Elizabeth Bishop napisała w słynnym wierszu Ta jedna sztuka (cytuję w przekładzie Stanisława Barańczaka):

W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy;
tak wiele rzeczy budzi w nas zaraz przeczucie
straty, że kiedy się je traci – nie ma sprawy.

Trać co dzień coś nowego. Przyjmuj bez obawy
straconą szansę, upływ chwil, zgubione klucze.
W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy.
Trać rozleglej, trać szybciej, ćwicz – wejdzie ci w nawyk
utrata miejsc, nazw, schronień, dokąd chciałeś uciec
lub chociażby się wybrać. Praktykuj te sprawy.

Przepadł mi gdzieś zegarek po matce. Jaskrawy
blask dawnych domów? Dzisiaj – blady cień, ukłucie
w sercu. W sztuce tracenia łatwo dojść do wprawy.

Straciłam dwa najdroższe miasta ...

Pozostałe 80% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI