Jak zapewnić sobie spokój podczas wakacyjnych przygód naszych dzieci? Gdzie jest granica między bezpieczeństwem a wolnością? I czy te dwie sprzecznie brzmiące wartości da się w ogóle pogodzić?
Warto się temu świadomie poprzyglądać, bo tylko wtedy możemy zmniejszyć swój niepokój, a dziecko wzmocnić w jego ciekawości do eksplorowania świata, nawiązywania relacji społecznych, w budowaniu poczucia odpowiedzialności i sprawstwa. Warto nie tylko uważnie obserwować swoje uczucia i myśli z tym związane, ale dzięki tej obserwacji podejmować konkretne działania, które zapewnią więcej luzu w głowie.
Niestety, zachowanie rodzicielskiego spokoju w sytuacji, gdy w żaden sposób nie nadzorujemy dziecka, bywa utrudnione przez wiele czynników. Główny – związany z biologią – to po prostu działanie naszego mózgu, który w pierwszej kolejności wyłapuje zagrożenia. Drugi – społeczny – to media, przez które sytuacje wydarzające się na innym kontynencie wydają nam się tak bliskie, jakby się działy tuż obok. Do tego dochodzi nagromadzenie tych najgorszych wiadomości na otwierających stronach portali informacyjnych czy w pierwszych minutach wiadomości. I kiedy tylko tam zaglądasz, to już lądujesz w trybie walki, zamrożenia lub ucieczki. I przestajesz ufać światu. Mimo że w tym samym czasie na tym samym świecie wydarza się ogrom rzeczy pozytywnych lub przynajmniej neutralnych, o których jednak pisze się i mówi zdecydowanie mniej. Bo sensacja sprzedaje się lepiej, wykorzystując właśnie tę pierwotną właściwość naszego mózgu.
I wcale się nie zdziwię, że kiedy czytasz o kolejnym wypadku, gwałcie, porwaniu czy morderstwie, możesz odczuwać chęć zamknięcia swojego dziecka w złotej klatce i poczekania, aż skończy przynajmniej dwadzieścia lat. A jednocześnie możesz marzyć o dziecku, które jest samodzielne, odważne, towarzyskie. Ten dualizm jest niemal w każdym z nas. A wybór między wolnością a bezpieczeństwem wcale nie jest prosty. Taka odwieczna walka postu z karnawałem.
Od razu daję znać, że nie ma jednej recepty na rodzicielski spokój. I nie ma takich samych granic dla każdego rodzica i dla każdego dziecka. Znam rodziców, dla których adrenalina jest chlebem powszednim, a ich czteroletnie pociechy mają już powybijane zęby od wypadków na rowerze. Znam też piętnastolatków, którzy nigdy nie doświadczyli wyjazdu bez rodziców i nigdy nie jechali sami komunikacją miejską. To takie dwie skrajności. Na szczęście między nimi jest wiele dzieci, które doświadczają samodzielnych i bezpiecznych wakacyjnych przygód, co wcale nie oznacza, że jest to całkowicie bezstresowe dla ich rodziców.
Co jako rodzic mogę zrobić, kiedy dziecko jest setki kilometrów ode mnie, a ja nie wiem, jak ono się ma i czy wszystko jest na pewno w porządku? Jak zachować spokojną głowę? Dobrze – w miarę spokojną.
Czas przed
Niezależnie od wieku dziecka warto najpierw przyjrzeć się sobie.
- Jakie myśli towarzyszą mi, kiedy myślę o rozłące z dzieckiem?
- Jakie to wywołuje uczucia?
- I jakie reakcje w ciele?
Odkurz także swoje doświadczenia związane z wyjazdami w dzieciństwie. Może masz takie wspomnienia, które mogą blokować Cię przed zaufaniem, że Twoje dziecko będzie bezpieczne poza domem, ponieważ Ty nie byłaś? Dzięki temu będziesz bardziej świadoma, czy patrzysz na swoje dziecko przez pryzmat jego temperament...