Rodzicu, wciśnij przycisk STOP. I zacznij od nowa

Uważność w relacjach

Jeden z TYCH poranków. Kiedy po raz enty proszę moją sześcioletnią córkę, żeby się ubrała, zjadła śniadanie, uczesała włosy, a to się nie dzieje. Amela idzie po spodnie, a wraca z przytulanką. Mam ochotę zapytać: „A gdzie masz głowę?”, ale już wiem, że to nie są moje słowa, tylko mojego taty. Pytam zatem – i tak z lekkim przekąsem, przed którym nie udało mi się ustrzec, a wolałabym, żeby było w pełni życzliwości: „Pamiętasz, po co poszłaś?”. Wraca, tym razem ze spodniami. Uff… Idzie umyć zęby. Po drodze jest lustro, więc zaczyna się w nim przeglądać, stroić minki, śpiewać i robić wszystko, tylko nie to, co potrzebne, żeby wyjść z domu. A zegar tyka. I już wiem, że się spóźnimy. Ona do szkoły, ja do pracy. A jak tak nienawidzę się spóźniać!
Zauważam, że zaciskają mi się zęby i już słyszę ich lekki zgrzyt. Zaciskają się również pięści. Twarz tężeje, marszczy mi się nos, brwi zmieniają kształt. I już, już mam wybuchnąć i posłać córce wiązankę pretensji i ponagleń, kiedy słyszę pełne rozbawienia: „Maaamooo! Lepiej wciśnij przycisk STOP i nie krzycz na mnie”.
Skutecznie mnie to zatrzymuje. Uśmiecham się do córki z wdzięcznością. Kładę dłonie na klatce piersiowej (tam właśnie mam swój przycisk STOP). Przymykam na chwilę oczy i biorę kilka świadomych oddechów. Powoli ciało się rozluźnia. Twarz wraca do swojego naturalnego kształtu, oddech pogłębia się i wydłuża. Nie krzyczę, chociaż wcale nie jestem szczęśliwa z wizji spóźnienia się. Ale tym razem nie wybucham… Kora przedczołowa znów działa, dzięki czemu nie serwuję dziecku porcji strachu i zdeptania jego poczucia godności i własnej wartości. Zamiast tego pytam: „Czy mogę Ci jakoś pomóc, żebyśmy spróbowały jednak być na czas?”. A wieczorem siadamy i wspólnie opracowujemy sposób na lżejsze i bardziej sprawne poranki. Następnego dnia jest dużo lepiej.
Przycisk STOP mamy obie. Ja – odkąd zostałam trenerką uważności dla dzieci i młodzieży, czyli od około pięciu lat. Moja córka – od czwartego roku życia, chociaż nie zawsze chce go używać. Kiedy potrzebuje większej ekspresji swoich emocji, udaje, że się popsuł. Ja coraz częściej potrafię zatrzymać się sama, ale czasem Amela mnie wyprzedzi… Niekiedy mnie jednak poniesie.
Być może Ty też zauważasz, że czasem mówisz do dziecka słowa, których wcale nie chcesz wypowiedzieć. Albo że reagujesz automatycznie mocnym gniewem czy frustracją na sprawy, które obiektywnie mogłyby zostać uznane za neutralne? Dobrze mieć wtedy taką kotwicę we własnym ciele, która pomoże Ci się zatrzymać, zauważyć, że zbliża się sztorm, i utrzymać rodzicielski statek w bezpiecznym miejscu. Pomoże Ci świadomie wybrać, jak chcesz zareagować w trudnej sytuacji. 
Jeśli też chcesz mieć taki przycisk, zajrzyj do ramki z ćwiczeniem.

Co nam daje zatrzymanie się?

Kiedy wciśniesz swój przycisk STOP, może uda Ci się obejrzeć tę trudną sytuację z boku. Tak, jakbyś oglądał film w kinie. Wtedy możesz sprawdzić, czy to jest naprawdę o tym, co jest w tej chwili między Tobą a Twoim dzieckiem. I z dużym prawdopodobieństwem odkryjesz, że to wcale nie jest o Twoim dziecku, tylko np. o Tobie i o Twoich rodzicach, może o kimś innym z rodziny, może o nauczycielu. Że w tej chwili, tu i teraz, dzieje się coś neutralnego, a to Twoje wspomnienia – jakiegoś bólu, cierpienia – odpalają w Tobie demona, którym nie chcesz być i którym nie jesteś. I zanim z Twojej krtani wydobędzie się coś w stylu...

Pozostałe 80% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI