Być z tym, co jest

Otwarty dostęp

Dawid Bednarski - certyfikowany nauczyciel w podejściu MBSR w rozmowie z Joanną Kozdrowską opowiada o tym, jak rozpoczęła się jego przygoda z mindfulness i czym jest dla niego w codziennym życiu. Z rozmowy wyłania się fascynujący obraz drogi - nie zawsze łatwej, nie zawsze jasnej, ale potrzebnej.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z mindfulness?

Zaczęło się od kryzysu. W 2011 roku jakoś wszystko mi się rozsypało, straciło na wartości, przestało mieć cień sensu. Moja praca, mój związek, plany - wszystko wydawało mi się puste. Kryzys egzystencjalny na sto fajerek!

Dość gwałtownie odciąłem niemal każdą bardziej angażującą aktywność i zacząłem działać odwrotnie niż dotychczas. Rzuciłem pracę, rozstałem się z moją partnerką i z analitycznego, logicznego filozofa i promotora warszawskiej kultury stałem się zwariowanym poszukiwaczem nowych (przynajmniej dla mnie) idei i recept na życie. Zwróciłem się do literatury duchowej, głównie ze Wschodu - ale tak naprawdę czytałem, cokolwiek wpadło mi w ręce. Zero planu: tylko reagowanie na bieżąco i mówienie wszystkiemu „TAK!”.

Internet okazał się przepastnym źródłem materiału, o którego istnieniu nie miałem pojęcia. Poznałem Alana Wattsa (najwspanialszego mówcę na świecie) i wielu innych - równocześnie docierając do granic zdrowego rozsądku i ocierając się o teorie spiskowe. Przez około półtora roku przynajmniej raz w tygodniu zmieniałem pogląd na Wszechświat i wydawało mi się, że dotykam czegoś zupełnie fundamentalnego, by potem znowu widzieć, jak to w czasie rzeczywistym rozsypuje się na moich oczach. Zamiast pracować i żyć z ludźmi, godzinami siedziałem w medytacji (lub tym, co wydawało mi się medytacją). W efekcie narobiłem sobie długów, przestraszyłem poważnie paru przyjaciół, wiele osób stwierdziło, że zwariowałem, a w mojej głowie panował całkowity chaos.

I wtedy przeczytałem w necie wywiad z Zuzą Ziomecką, którą znałem z czasów pracy w promocji warszawskiej kultury. Dotąd nie pozostałem z żadną szkołą medytacji czy światopoglądem, ponieważ wszędzie wisiała jakaś fotografia Mistrza Założyciela, guru, czy kogoś, kogo wyznawcy otaczali uwielbieniem i zdawali się wierzyć w każde jego słowo. To nie było dla mnie. A Zuza opowiadała, że można praktykować medytację i eksplorować samego siebie bez przebierania się, bez wiary w nic konkretnego i bez absurdalnego śpiewania tekstów w nieznanym ci języku. Stwierdziłem, że muszę spróbować tego mindfulness, o którym mówi, mimo że wyglądało mi z grubsza na medytacyjną zabawę dla dzieci. I tak oto dumny, intelektualny bufon wylądował u Ziomeckiej na kursie Mindfulness Based Stress Reduction.

Co takiego zafascynowało Cię w uważności i sprawiło, że związałeś się z tym tematem na dłużej?

Już po kilku tygodniach kursu zdałem sobie sprawę z tego, że mindfulness jest podejściem bardzo delikatnym i samurajskim równocześnie. Od pierwszej chwili uczysz się spotykać z tym słynnym “Tu i Teraz” i zdajesz sobie sprawę z tego, jakie to trudne. Masz wrażenie, że “Teraz” ciągle Ci ucieka i lecisz w oceny, wspomnienia, plany lub samokrytykę. Co chwila znikasz. Tylko, że to nie “Teraz” Ci ucieka - to Ty uciekasz z “Teraz”. Musi minąć chwila, zanim zdasz sobie z tego sprawę.

Praktykowanie uważności to oduczanie się odruchowego uciekania w narrację - w opowieść o tym, co się dzieje - i na nowo zwracanie się do tego, co faktycznie zachodzi. Mindfulness pokazało mi, że w czasie mojego kryzysu i duchowych poszukiwań opowiedziałem sobie bardzo fajną, zwariowaną historię o sobie samym. Ale to była tylko historia, z rzeczywistością nie miała nic wspólnego. Jeśli miałbym to do czegoś porównać, to można powiedzieć, że dużo czytałem o tenisie, w związku z tym twierdziłem, że jestem świetnym tenisistą, ale na korcie to ja prawie w ogóle nie bywałem.

Praktyka mindfulness delikatnie, ale stanowczo na co dzień mnie z tym konfrontowała: co opowiadają mi moje myśli, jak wpływają na moje postrzegania świata, co zakrywają. Delikatność wynika tutaj z zaproszenia do akceptacji i samowspółczucia: tu jesteś i to jest w porządku. Samurajska część mindfulness to zaproszenie do codziennej praktyki - bez względu na preferencje. Bo mindfulness nie jest od tego, aby poprzez medytację poprawiać nam humor. Uważność zaprasza do tego, aby być z tym, co jest. Z tym, co wygodne i z tym, co niewygodne. Medytacja uważności bywa jak wizyta na siłowni: po prostu ćwiczymy wracanie do “Teraz”. I podobnie potrzebujemy ćwiczyć regularnie, aby być fit. W efekcie może być nam łatwiej wracać do “tu i teraz” w życiu codziennym.

Mindfulness niczego nie obiecuje i nie namawia Cię, abyś w coś konkretnego uwierzyła. Są tysiące badań na temat medytacji uważności, które pokazują, że jest wspierająca dla naszego dobrostanu i nie jest to nic magicznego - po prostu te praktyki działają w zgodzie z naszą wiedzą o mózgu i ludzkich potrzebach.

W jaki sposób można doskonalić się w uważności i wdrażać ją w nasze codzienne życie?

Na to pytanie pewnie próbuje sobie codziennie odpowiedzieć każdy praktyk mindfulness. Warto znaleźć swoje ćwiczenie lub ćwiczenia, na przykład idąc na kurs mindfulness, co szczególnie polecam. Można też poeksperymentować z którąś appką, choćby Headspace czy Calm i znaleźć sobie medytację prowadzoną w nurcie mindfulness, która nie tylko będzie się wydawała miła i dobra, ale będzie też dla nas lekkim wyzwaniem.

A najłatwiej jest zacząć od 5-10 minut uważnego oddychania. Po prostu siadasz, dajesz sobie chwilę, by zauważyć, że twoje ciało żyje i oddycha, i za każdym razem, kiedy umysł odpłynie w jakiś film czy inną opowieść, ty delikatnie, ale stanowczo wracasz do odczucia oddychającego ciała. Ważne, aby to robić codziennie lub starać się, aby to było codziennie. Istotą ćwiczenia się w mindfulness jest regularność i budowanie nowych, świadomych nawyków, które prowadzą do świadomego życia.

Jak myślisz czym różni się Twoje codzienne życie (jako praktyka uważności) od życia większości ludzi?

Myślę, że nie różni zupełnie niczym. A równocześnie różni się wszystkim. Już mówię, dlaczego.

Przede wszystkim to, że praktykuję uważność nie czyni mnie, ani mojego doświadczenia ani trochę wyjątkowym czy lepszym. Nawet nie jest ono inne, bo jeśli jesteś uważny, zaczynasz widzieć więcej i nawet starasz się żyć świadomie, to i tak to wszystko jest zupełnie naturalne, dostępne, czy też możliwe dla niemal każdego człowieka. Nie ma w tym nic szczególnego, magicznego, tajemnego. Uważność też niczego nie zabiera, ani niczego nie dodaje do świata. Tu nie ma żadnego rajskiego ogrodu, którego ty nie widzisz, a ja mam do niego dostęp, bo uzyskałem go poprzez medytację.

Z drugiej strony moje codziennie życie jest całkowicie inne od każdego innego życia. Bo każdy ma swoją perspektywę. Po prostu: każde życie jest inne. Wydaje mi się, że nie warto porównywać się z innymi ludźmi w takich aspektach, jak uważne życie. Niesamowicie interesujące może być zaś praktykowanie mindfulness i porównywanie siebie “Teraz”, do siebie z przeszłości - po to by zobaczyć, co uważność ze mną robi. Czyli w zgodzie z zasadą: jeśli już w ogóle porównywać, to siebie do siebie, by obserwować zmiany, progres, tendencję.

Na moim przykładzie: odkąd zacząłem praktykować mindfulness, łatwiej mi wrócić do równowagi, odpuszczam dużo więcej swoich fiksacji, częściej czerpię przyjemność z tego, co się dzieje, doceniam małe wielkie rzeczy, jak czytanie dzieciom fajnej historii wieczorem. Po prostu częściej i z większą łatwością wychodzę ze swojego na żywo tworzonego filmu pt. „Dawid Bednarski i jego dramatyczne życie” a wchodzę w kontakt, z tym co się dzieje. A to, co się dzieje, jest neutralne, my temu nadajemy znaczenie.

Mindfulness w praktyce. Czy Twoim zdaniem podcast Mindtrip może być dla słuchaczy bodźcem do wdrożenia tego w praktyce?

Mindfulness jest praktyką, która nie jest doraźna, nie działa jak pigułka. To pewna perspektywa i forma życia, dlatego ani nie można się jej nauczyć, żeby ją potem umieć, ani nie można jej zrozumieć i posiadać, jak wiedzę, którą można wyjąć w każdej chwili i z niej skorzystać. Dlatego wierzę, że ta rozmowa, jak również podcast, to właśnie tylko (i aż!) bodziec, który może sprawić, że ktoś zainteresuje się tematem bardziej, coś sprawdzi, gdzieś pójdzie, coś popraktykuje i pojawi się szansa, że uważność zamieszka w nim na dłużej. Żadne moje słowo nie uczyni nikogo uważnym. Każdy musi to zrobić sam, poprzez praktykę i codzienną pracę, wewnątrz i na zewnątrz. A potem trzeba to pielęgnować. Ja tylko daję znać, że warto.

Czy masz do polecenia jakieś książki związane z tematyką uważności?

Bardzo polecam książkę Jona Kabata-Zinna, twórcy programu Mindfulness Based Stress Reduction, pod tytułem „Gdziekolwiek jesteś, bądź”. To przystępne kompendium na temat mindfulness, ale bez amerykańskiego poradnictwa i przesadnego entuzjazmu. Jest też świetna pozycja „Medytacja dzień po dniu”, napisał ją Christophe Andre i pięknie wprowadza w świat uważności odwołując się do malarstwa i małych-wielkich spraw.

Czy jest coś (lub ktoś), co Cię inspiruje?

Ciągle jestem czymś podkręcony, ciągle zbieram potrzebne i niepotrzebne informacje i inspiracje. Mam ze 40 otwartych zakładek w przeglądarce, do których być może wrócę, a może nie. Książki kupuje na zapas. Trudno wybrać coś lub kogoś jako uniwersalną, stałą inspirację.

Na teraz jestem zafascynowany Rickiem Rubinem i jego niesamowitym podejściem do kreatywności. Rubin mówi, że potrzeba się otworzyć, dać płynąć procesowi tworzenia, krystalizować się twojemu stylowi, i za bardzo nie wierzyć we własną kreatywność, a bardziej w kreatywność Wszechświata, czy jak on mówi: Źródła. Może to brzmieć jak ezoteryczne wariactwo, ale mówi to człowiek, który wyprodukował większość popkulturowych (i nie tylko) hitów muzycznych, jakie znasz. Beastie Boys, LL Cool J, Johnny Cash, Metallica, System of a Down, Kanye West, Jay Z - to tylko garstka genialnych artystów, z którymi pracował Rick i pomagał im stworzyć utwory, które zamiatają.

Jaka była Twoja reakcja na propozycję rozmowy w ramach podcastu Mindtrip?

Entuzjazm. Bardzo lubię rozmawiać i jeżeli mogę, to chcę opowiadać o mindfulness jak najwięcej.

Jak zinterpretowałbyś Mindtrip - co oznacza dla Ciebie?

Umysł w podróży. Podróż po zakamarkach umysłu. Chyba właśnie to robimy, jako ludzie.

Czy mindfulness może być remedium na chaos?

Nie wydaje mi się. Też zależy, co ma tak naprawdę oznaczać chaos. Rzeczywistość jest chaosem, który my, często na siłę, próbujemy uporządkować, bo pragniemy poczucia stabilności. Jak nie mamy poczucia kontroli, to nosimy w sobie niepokój. Mindfulness i buddyzm zdają się mówić: Wyluzuj, bo nic nie jest pod kontrolą. Kontrola to iluzja. Mindfulness, obserwacja siebie i tego co, jest, mogą nam pomóc przyjąć, że nie mamy kontroli nad rzeczywistością, ale mimo to, możemy po niej surfować, jak po falach. Możemy żyć w chaosie, ale nie bać się tego, nauczyć się tego braku stabilności, pozwolić mu być.

Rozmawiała: Joanna Kozdrowska

 

Posłuchaj podcastu Mindtrip

Podcast Mindtrip to jeden z projektów Fundacji „Projekt Kobiety”, który zabiera nas w podróż po meandrach ludzkiego umysłu. W ramach projektu ambasadorki fundacji: Dorota Gardias, Katarzyna Kołeczek i Kamila Kamińska prowadzą inspirujące rozmowy z terapeutami, coachami, trenerami i innymi specjalistami, którzy reprezentują różne szkoły radzenia sobie ze stresem we współczesnym świecie.

Projekt to autorski pomysł Maksymiliana Ławrynowicza - założyciela Fundacji, który od lat wspiera kobiety (i nie tylko) w poszukiwaniu równowagi i spokoju w świecie pełnym zgiełku i chaosu. Właśnie zakończono prace nad drugim sezonem serii.

Już dziś serdecznie zapraszamy Was na drugi sezon podcastu Mindtrip, a także polecamy do odsłuchu pierwszy sezon, w którym znajdziecie min. wspaniałą rozmowę Dawida i Doroty. Podcast jest dostępny na wszystkich platformach streamingowych, aby go znaleźć wystarczy wpisać: Fundacja Projekt Kobiety.

 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI